niedosłysząca pani Jadwiga B., zaś pod siódemką mieszkali właśnie młodzi państwo T., którym to rodzice Wioletty, gdy ta dostatecznie podrosła i mocno dała się im swoim dorastaniem we znaki, przekazali lokal, przeprowadzając się gdzieś na wieś, bliżej natury.<br><br><tit>W klatce</><br><br>Rzecz jasna, w pierwszym odruchu Jacek M. usiłował z powrotem dostać się do nieszczęsnego mieszkania, aby - nawet pod groźbą zarobienia w zęby - odzyskać swoje ubranie, dokumenty i kluczyki od samochodu. Na nic jednak się zdało pukanie (dzwonek nie działał), a później walenie w drzwi. Podobnie jak próby otwarcia nieszczęsnej kraty oraz prośby, błagania, przeprosiny i obietnice sowitego zadośćuczynienia. Jedynym skutkiem hałasu