w sobie nieznana dotąd wrażliwość.<br>Mam poczucie, że całe życie jadę w koleinach, a one prowadza mnie przez wygodne, ale nudne okolice. Chciałabym odejść w bok, na oślep, pobiec prosto przez pola, nie zastanawiać się, czy w ten sposób dojdę gdziekolwiek, poznać urok chodzenia po bezdrożach, potykania się o kamienie, doświadczyć radości i męki błądzenia. Kto wie, jakie skarby tam można napotkać. Ta droga, która podążam teraz, przeszły już nieprzeliczone tłumy, ludzie udeptali ten trakt. Rozglądam się, obserwuję ich twarze: nie interesuje ich cel, tylko wygodna droga. Nie martwi ich to, że wszyscy zmierzają do tego samego punktu.<br>25 sierpnia<br>Rano