Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Powódź
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1975
wilgoci.
Dęły te wichry wywołując z głębi morza ryk monotonny i rozbolały.
Deszcz zacinał wielokończystym kańczugiem.
Owady i ptaki znikły i wszyscy myśleli jedynie o tym, że kiedyś jednak powinno się skończyć.
Ponieważ byliśmy zamknięci we wnętrzach bezpiecznych domów, a zakończenia nerwów wylazły nam na powierzchnię skóry, dbaliśmy, by nie dotykać siebie nawzajem, i wykonywaliśmy czynności nie wymagające przestrzeni: oglądaliśmy fotografie, szyliśmy sukienki dla lalek, wiązaliśmy sznurki i strugaliśmy patyki.
Stopniowo ulotniły się pierwsze zadziwienia i sensacje, wywołane niezwykłością aury, i udziałem wszystkich stała się udręka odkładająca się codziennymi warstewkami i coraz bardziej agresywna, wymagająca - rzec m ożna.
Udręka wynikająca z bezradności
wilgoci.<br>Dęły te wichry wywołując z głębi morza ryk monotonny i rozbolały.<br>Deszcz zacinał wielokończystym kańczugiem.<br>Owady i ptaki znikły i wszyscy myśleli jedynie o tym, że kiedyś jednak powinno się skończyć.<br>Ponieważ byliśmy zamknięci we wnętrzach bezpiecznych domów, a zakończenia nerwów wylazły nam na powierzchnię skóry, dbaliśmy, by nie dotykać siebie nawzajem, i wykonywaliśmy czynności nie wymagające przestrzeni: oglądaliśmy fotografie, szyliśmy sukienki dla lalek, wiązaliśmy sznurki i strugaliśmy patyki.<br>Stopniowo ulotniły się pierwsze zadziwienia i sensacje, wywołane niezwykłością aury, i udziałem wszystkich stała się udręka odkładająca się codziennymi warstewkami i coraz bardziej agresywna, wymagająca - rzec m ożna.<br>Udręka wynikająca z bezradności
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego