Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
tą ulicą. Przypomina mi się, jak raz wracałem z Ludką z Wilanowa. Był straszny wieczorny upał i niemożliwy tłok. Platformy wyglądały jak słupy od pomostów nad morzem oblepione muszkami.
- O - wzdycha - co za upał. Podaj mi szklankę wody.
I śmieje się. Trochę za serdecznie, moim zdaniem, jak na swój własny dowcip. Ludzie kołyszą się w rytm tramwaju i są upajani.
- Swoją drogą - mówi Ludka zamyślona - są tacy mężczyźni, którzy w podobnej sytuacji wyskoczyliby poprzez ten tłok z tramwaju i po chwili wskoczyliby z powrotem ze szklanką wody... Zresztą - dodaje po chwili - nie twierdzę, żeby mi się to podobało. Pewnie, że to
tą ulicą. Przypomina mi się, jak raz wracałem z Ludką z Wilanowa. Był straszny wieczorny upał i niemożliwy &lt;page nr=29&gt; tłok. Platformy wyglądały jak słupy od pomostów nad morzem oblepione muszkami.<br>- O - wzdycha - co za upał. Podaj mi szklankę wody.<br>I śmieje się. Trochę za serdecznie, moim zdaniem, jak na swój własny dowcip. Ludzie kołyszą się w rytm tramwaju i są upajani.<br>- Swoją drogą - mówi Ludka zamyślona - są tacy mężczyźni, którzy w podobnej sytuacji wyskoczyliby poprzez ten tłok z tramwaju i po chwili wskoczyliby z powrotem ze szklanką wody... Zresztą - dodaje po chwili - nie twierdzę, żeby mi się to podobało. Pewnie, że to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego