okazało Jerzy Z. był poszukiwany przez imponującą ilość organów ścigania na terenie całego kraju. Jak któraś z tych instytucji go dopadła, zaraz znajdowała się następna, która też go szukała, wobec czego po wykonaniu czynności ważnych dla postępowania przewożono go do następnego aresztu, gdzie znowu był przesłuchiwany, a prokuratury kolejnych miast dowiadywały się, że był, ale już go nie ma, bo został przewieziony do następnego miejsca odosobnienia. W ten sposób lista "osiągnięć" w dziedzinie oszukiwania naiwnych zyskała rozmiar kilkutomowy. Z treści kolejnych akt wynikało, że Jerzy Z. podawał się za właściciela dużej firmy reklamowej, bądź firmy elektronicznej, bywał też właścicielem salonu samochodowego, ale