Typ tekstu: Książka
Autor: Bielecki Michał
Tytuł: Dziewczyna z Banku Prowincjonalnego S. A.
Rok: 1997
blady jak ściana, a równocześnie spocony.
- Był pan u lekarza? - spytałem.
Popatrzył na mnie z niechęcią.
- Przecież pan dobrze wie, u kogo byłem.
- Przepraszam, tak mi się wyrwało - zaśmiałem się. - Nie wygląda pan na zupełnie zdrowego.
- Cholera, od tygodnia męczy mnie przeziębienie, nie mogę iść na chorobowe... Skąd pan się dowiedział, że on tu jest?
- Panie komisarzu, banki muszą mieć doskonałe źródła informacji, żeby nie pójść z torbami.
- Nie chce pan odpowiedzieć na moje pytanie?
- A pan by odpowiedział?
- Ja jestem na służbie publicznej.
Tak jakbym słyszał swojego dobrego znajomego z komendy w naszym mieście. On też cierpiał na przerost poczucia
blady jak ściana, a równocześnie spocony.<br>- Był pan u lekarza? - spytałem.<br>Popatrzył na mnie z niechęcią.<br>- Przecież pan dobrze wie, u kogo byłem.<br>- Przepraszam, tak mi się wyrwało - zaśmiałem się. - Nie wygląda pan na zupełnie zdrowego.<br>- Cholera, od tygodnia męczy mnie przeziębienie, nie mogę iść na chorobowe... Skąd pan się dowiedział, że on tu jest?<br>- Panie komisarzu, banki muszą mieć doskonałe źródła informacji, żeby nie pójść z torbami.<br>&lt;page nr=80&gt; - Nie chce pan odpowiedzieć na moje pytanie?<br>- A pan by odpowiedział?<br>- Ja jestem na służbie publicznej.<br>Tak jakbym słyszał swojego dobrego znajomego z komendy w naszym mieście. On też cierpiał na przerost poczucia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego