że w ogóle ma co robić. Realizowała oba wcześniej podpisane kontrakty filmowe. Zwłaszcza praca w filmie Jerzego Hoffmana, gdzie została otoczona serdecznością całej ekipy, stała się najlepszą terapią. Któregoś majowego dnia wróciły razem z Elżbietą, po przedstawieniu Dziadów, do domu. Tam czekał na nią węgierski kierowca z tłumaczem, musieli ją dowieźć o dziewiątej rano na kolejne zdjęcia filmu Miklósa Jancsó. Szybki prysznic, kawa i w drogę. Kierowca tego dnia kończył właśnie 19 lat. Wyjechali około północy, tłumacz zdążył powiedzieć: Anka, ty szpij, jutro dobrze wyglądać, żeby grać - i zasnął.<br> Widząc, jak młodemu chłopcu głowa ze zmęczenia spada na kierownicę, nie mogła