co za... list do mnie przed rozwodem napisała, że chce zapomnieć o wszystkim, ale jej odpowiedziałem cytatem z książki...", "właśnie, jak to było z tym rozwodem? Spotkałem na ulicy Roberta, coś mi o tym mówił, ale niedokładnie... On wiedział od Wandy". Inżynier zaczął mi opowiadać o rozwodzie i tak opowiadając dowiózł pod hotel, "nie zapomnij, Stasiu, że o szóstej..." - rzekł na pożegnanie i nader stylowo (jak na fiata 600) ruszył przed siebie. Po przespaniu i po wypłaceniu Augustowi znaleźnego zastanowiłem się, czy nie wyjechać wieczorem do Oksymoronu, doszedłem jednak do wniosku, że byłoby to błędem, nadzwyczajna logika Wiatora rokowała dla mnie