budy, to marne jego życie i marne twoje życie, Stefek.<br>Klęczałem i nie modliłem się.<br>A raczej modliłem się, ale nie tak jak chciała Ciotka - bezgłośnym wewnętrznym szeptem wołałem do Ojca: - Tato, do naszego domu! Tato, do domu!<br>Człowiek z siwym koniem odjął rękę od czoła, ruszył naprzód.<br>Czułem, jak drży miarowo ramię Ciotki na moim karku.<br>Biło mi serce, jakby związane z dalekimi krokami Ojca.<br>Gdzie droga krzyżuje się ze ścieżką, jakby się zawahał - i omal nie krzyknąłem.<br>Coś tam poprawił w lince końskiej szyi.<br>Skręcił w lewo, pod górę, pod las.<br>Wtedy Ciotka powiedziała cicho i jakby z podziwem