układało się na dalszą metę, można było tylko zgadywać, ale godne podziwu wydawało mi się małe społeczeństwo, w którym nikt, ani mężczyzna, ani kobieta, nie stara się imponować, przybierając postawy i robiąc miny: doskonałe przeciwieństwo gombrowiczowskiego teatru. <br> Auto naprawili. Nic nie chcieli wziąć za to. <br><br><tit>Sławoniewski i Słyczko.</> Sławoniewski był drabem dwumetrowym, ale nie z tych sportowców, raczej tłustawą łodygą. Słyczko przy nim mały, z ostrym nosem, cienką szyją i nietoperzowymi uszami. Byli już przed wojną nierozłącznymi przyjaciółmi, znałem ich, bo pracowali (czy tylko Sławoniewski?) w dziale technicznym Polskiego Radio w Wilnie. Za niemieckiej okupacji założyli w Wilnie firmę "Sławoniewski i