latach, jakby coraz bardziej razi go nieskuteczność, bezsilność, i stąd może też dystans wobec siebie skaczącego po dachach w czerwonym swetrze. I dlatego nawet wówczas, kiedy mówi o sprawach wspaniałych, na przykład o tym jak dziewczyna, która miała szanse, dobrowolnie towarzyszy matce w drodze na śmierć - zatruwa bohatera świadomość, zapewne drążąca go od lat, że zagłada, która się dokonała odsuwa wszystko w niepamięć. <br>Nie było wyjścia i nie wystarczało odrzucić wyjście przez komorę gazową. Walka, ponieważ podjęta bez szans, też budzi refleksje bohatera, skoro pamięta, że za jednego werkschutza, którego zabił Anielewicz, Niemcy, natychmiast wygarnęli kilkuset mieszkańców. Nie było wyjściem nawet