Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
rombu, w którym tkwiło Zatorze.
Najpierw dostrzegł Bociana. Biedak miał twarz jak pysk kundla porzuconego w lesie. Zgarbiony, pochylony nisko, płakał nad grobem tej swojej dziewczyny, którą podobno kochał i która podobno jego kochała. W rękach ściskał wiązankę świeżych kwiatów. Tak... Jego szloch dochodził nawet do uszu Zygmunta i trochę drażnił.
Nieco dalej, przy grobie, na którym leżał wieniec z pozłacanymi szarfami, stał Bela-Belowski, oczywiście w asyście dwóch chartów. Jeden trzymał ten nieodłączny neseser. Na twarzy Belowskiego błąkał się blady uśmieszek, a lekko, prawie niedostrzegalnie wysunięty język wędrował pomiędzy wyschniętymi wargami. Żegnał zapewne mistrzynię dzielnicy we wpychaniu banknotów do cipy
rombu, w którym tkwiło Zatorze.<br>Najpierw dostrzegł Bociana. Biedak miał twarz jak pysk kundla porzuconego w lesie. Zgarbiony, pochylony nisko, płakał nad grobem tej swojej dziewczyny, którą podobno kochał i która podobno jego kochała. W rękach ściskał wiązankę świeżych kwiatów. Tak... Jego szloch dochodził nawet do uszu Zygmunta i trochę drażnił.<br>Nieco dalej, przy grobie, na którym leżał wieniec z pozłacanymi szarfami, stał Bela-Belowski, oczywiście w asyście dwóch chartów. Jeden trzymał ten nieodłączny neseser. Na twarzy Belowskiego błąkał się blady uśmieszek, a lekko, prawie niedostrzegalnie wysunięty język wędrował pomiędzy wyschniętymi wargami. Żegnał zapewne mistrzynię dzielnicy we wpychaniu banknotów do cipy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego