rzadko. Wszystko, co się jej przydarzało wesołego czy smutnego, analizowała, rozbierała na części. Zadawała sobie pytanie: dlaczego ją to właśnie spotyka? Może to te dwa życiorysy. Nawet wtedy, gdy nic jeszcze o swoim pochodzeniu nie wiedziała, ten drugi życiorys był w niej. Pojawiały się okruchy wspomnień, które podświadomie musiały ją dręczyć. Teraz z pewnością było lepiej. A jakie pole popisu do roztrząsania, zastanawiania się i zadawania sobie pytań. Mimo że Zuzanna nie była wesołkiem, miała poczucie humoru, także na własny temat. <br>Dzień od rana był upalny, na bezchmurnym niebie jarzyło się koło słońca. Taki ognisty rydwan, który się toczy po błękicie