Kajakiego.<br>- A nie uciekniesz, jedry twoje pałki? Panfil upadł na ziemię, okazując w ten sposób zdumienie i niesmak wywołany niestosownym podejrzeniem. Wyczyniał przy tym takie grymasy, tak toczył wokoło obrażonym okiem, takie subtelne kwilenie wydawał, że tym razem skruszył nieufność Kajakiego. Kajaki położył rękę na obroży. Przez ciało psa przebiegł dreszcz rozkoszy. Wstrzymał oddech.<br>- Pamiętaj, diable - rzekł Kajaki i spuścił go z uwięzi. Panfil rzucił się jak oszalały do przodu, uderzył z całej siły łbem o parkan, aż trzasnęły zmurszałe deski, przewrócił się, za chwilę skoczył wysoko do góry. Ujadał przy tym w nieprzytomnej ekstazie, a oczy jego zaszły bielmem rozkoszy