Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Baśnie i poematy
Lata powstania: 1945-1948
hydrę straszliwą
Przypominały swoim wyglądem.
Te chciały przyssać atomosondę,
Lecz je odepchnął prąd elektryczny.
Inne znów miały wygląd kosmiczny,
Bo liść zwijały w dziobek niewielki
I wypuszczały z niego bąbelki
W różnych kolorach, jak baloniki.
Inne wzrok miały mętny i dziki
O takiej sile, że po godzinie
Jeszcze migotał i drgał w kabinie.

Wąskie ulice stały nietknięte,
Oblane wodą, jak atramentem,
I reflektorów potężne błyski
Z trudem drążyły ten mrok pobliski.
W mieście podwodnym, po tylu wiekach,
Nie było widać śladu człowieka,
Ni czaszek ludzkich, ni ludzkich kości.
Wszystko zapadło w otchłań nicości.

Sto metrów dalej na placu miasta
Pięła się
hydrę straszliwą<br>Przypominały swoim wyglądem.<br>Te chciały przyssać atomosondę,<br>Lecz je odepchnął prąd elektryczny.<br>Inne znów miały wygląd kosmiczny,<br>Bo liść zwijały w dziobek niewielki<br>I wypuszczały z niego bąbelki<br>W różnych kolorach, jak baloniki.<br>Inne wzrok miały mętny i dziki<br>O takiej sile, że po godzinie<br>Jeszcze migotał i drgał w kabinie.<br><br>Wąskie ulice stały nietknięte,<br>Oblane wodą, jak atramentem,<br>I reflektorów potężne błyski<br>Z trudem drążyły ten mrok pobliski.<br>W mieście podwodnym, po tylu wiekach,<br>Nie było widać śladu człowieka,<br>Ni czaszek ludzkich, ni ludzkich kości.<br>Wszystko zapadło w otchłań nicości.<br><br>Sto metrów dalej na placu miasta<br>Pięła się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego