Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
Zarzynam." Olo walczy z łykowatym mięsem i ogarniającą go coraz silniej sennością. Jazda pociągiem. Rodzinny obiad. Ciężka rowerowa marszruta...
- Tak - odpowiada na pytanie Ogórka, czy już się kładą. - Wstać trzeba jeszcze "za nocy".
"Jak to! nie wołany żadnym obowiązkiem? - dziwił się sobie Olo, potykając się w ciemności o wykroty leśnej drożyny. - Nie skierowany rozkazem? upewniał się czując ogarniający go strach. - Idę pod presją odwagi Ogórka ironią umacniał słabnącą wolę. - Wejść tam? Przecież tak wygląda Oświęcim. Druty. Wieżyczki." - Tylko lasu tam nie ma, ale las, dobry, straszny, szumiący o wiosennym przedświcie las, mają właśnie opuścić. To jest tak, jakby przyszedł i pukał
Zarzynam." Olo walczy z łykowatym mięsem i ogarniającą go coraz silniej sennością. Jazda pociągiem. Rodzinny obiad. Ciężka rowerowa marszruta...<br>- Tak - odpowiada na pytanie Ogórka, czy już się kładą. - Wstać trzeba jeszcze "za nocy".<br>"Jak to! nie wołany żadnym obowiązkiem? - dziwił się sobie Olo, potykając się w ciemności o wykroty leśnej drożyny. - Nie skierowany rozkazem? upewniał się czując ogarniający go strach. - Idę pod presją odwagi Ogórka ironią umacniał słabnącą wolę. - Wejść tam? Przecież tak wygląda Oświęcim. Druty. Wieżyczki." - Tylko lasu tam nie ma, ale las, dobry, straszny, szumiący o wiosennym przedświcie las, mają właśnie opuścić. To jest tak, jakby przyszedł i pukał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego