nieznane pulsowało, jakby wrota to były do piekieł.<br>Przystąpił do Wiktorii naówczas burmistrz naszego miasteczka, towarzyszący nam aż dotąd dostojny Gaston z Arles i przemówił:<br>- Powiadają, żeś święta, pani, i zło żadne do twojej szlachetnej duszy przystępu nie ma, ale strzeż się! W górach Pan Nasz poukrywał złoto, srebro i drogie kamienie, których to skarbów strzegą rozmaici diabłowie i duchy straszliwe, osobliwie przybierając na się kształt mar zwodniczych, mnichów albo smoków, takoż węży szkaradnych a jadowitych. Jaskinia domem jest dla duchów, diabłów, smoków i nietoperzy, ludziom zaś, nawet świętym, przystoi pod boskim słońcem się przechadzać.<br>Śmiałą była ta mowa, ale i rozsądną