Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
płaszcz, a zakładając ubranie polskie,
dzięki czemu nie zwracał na siebie w pociągu uwagi.
Przed czwartą nad ranem wysiadł na Głównym w Krakowie. Było
jeszcze za wcześnie, by iść pod wskazany adres,
obowiązywała bowiem godzina policyjna. Odczekał więc w
poczekalni dworcowej, zanim się udał na przystanek tramwajowy.
Brama pod numerem drugim była otwarta. Schody skręcały na
prawo. Wszystko zgadzało się z tym, co mu powiedział
Jasiewicz. Powoli wszedł na pierwsze piętro i przystanął
w korytarzu. Tak, teraz te drzwi po lewej. Nacisnął guzik.
Jeszcze chwila - taka, jakiej trzeba na otrząśnięcie się ze snu
- drzwi uchylają się.
- Pan do kogo?
- Dzień dobry
płaszcz, a zakładając ubranie polskie,<br>dzięki czemu nie zwracał na siebie w pociągu uwagi.<br> Przed czwartą nad ranem wysiadł na Głównym w Krakowie. Było<br>jeszcze za wcześnie, by iść pod wskazany adres,<br>obowiązywała bowiem godzina policyjna. Odczekał więc w<br>poczekalni dworcowej, zanim się udał na przystanek tramwajowy.<br> Brama pod numerem drugim była otwarta. Schody skręcały na<br>prawo. Wszystko zgadzało się z tym, co mu powiedział<br>Jasiewicz. Powoli wszedł na pierwsze piętro i przystanął<br>w korytarzu. Tak, teraz te drzwi po lewej. Nacisnął guzik.<br>Jeszcze chwila - taka, jakiej trzeba na otrząśnięcie się ze snu<br>- drzwi uchylają się.<br> - Pan do kogo?<br> - Dzień dobry
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego