Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
znakomitego człowieka... wyjadę może gdzieś...
- Zmęczony pewnie jesteś, przyjacielu? Wczorajszy bankiet na twoją cześć przeciągnął się do późna w nocy... mów za wiele było. Czy pamiętasz, jakżeś to kiedyś darował mi skarpetki i koszulę, i gacie... a teraz, teraz jestem sławny dzięki tobie, kąpię się w poświacie twego imienia. Wydawcy drukują moje wiersze, wiedząc, że jestem z tobą w przyjaźni. Tak, siedziałem sobie we fraku, słuchając peanów na twoją cześć...
- Ach, Wermel, choć ty jeden nie pochlebiaj mi..."
Raptem załomotało u drzwi wejściowych. Weszli studenci, Dziadzia i Zygmunt. Byli bardzo rozbawieni i komentowali żywo swoją przymusową eskapadę. W mieszkaniu powstał gwar
znakomitego człowieka... wyjadę może gdzieś...<br>- Zmęczony pewnie jesteś, przyjacielu? Wczorajszy bankiet na twoją cześć przeciągnął się do późna w nocy... mów za wiele było. Czy pamiętasz, jakżeś to kiedyś darował mi skarpetki i koszulę, i gacie... a teraz, teraz jestem sławny dzięki tobie, kąpię się w poświacie twego imienia. Wydawcy drukują moje wiersze, wiedząc, że jestem z tobą w przyjaźni. Tak, siedziałem sobie we fraku, słuchając peanów na twoją cześć...<br>- Ach, Wermel, choć ty jeden nie pochlebiaj mi..."<br>Raptem załomotało u drzwi wejściowych. Weszli studenci, Dziadzia i Zygmunt. Byli bardzo rozbawieni i komentowali żywo swoją przymusową eskapadę. W mieszkaniu powstał gwar
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego