Typ tekstu: Książka
Autor: Kuncewiczowa Maria
Tytuł: Cudzoziemka
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1936
mijali jakąś miejscową personę; czasem znów zasępiała się, rumieniec oblewał jej policzki, szeptała poprzez zaciśnięte wargi:
- Bałwan... Dorobił się na piwie, cały dzień do góry brzuchem leży i jakie to miny stroi, jakie fanaberie pokazuje!
Albo:
- Wydra! Wszyscy wiedzą, że ze szwagrem amory uprawia, ale cóż? - "obywatelka miejscowa", więc nosa drze.
Najbardziej lubiła przedostać się za rogatkę do miejskiego lasu. W przeddzień odjazdu Władysława zaprowadziła go tam właśnie. Usiadła wśród polany, w pobliżu zagajnika, zdjęła kapelusz i popadła w oszołomienie. Z początku łapczywie chwytała nozdrzami zapach smółki, jak gdyby niepewna, czy on nie zniknie zaraz, na zawsze. Gdy jednak sosny nie
mijali jakąś miejscową personę; czasem znów zasępiała się, rumieniec oblewał jej policzki, szeptała poprzez zaciśnięte wargi: &lt;page nr=86&gt;<br>- Bałwan... Dorobił się na piwie, cały dzień do góry brzuchem leży i jakie to miny stroi, jakie fanaberie pokazuje! <br>Albo: <br>- Wydra! Wszyscy wiedzą, że ze szwagrem amory uprawia, ale cóż? - "obywatelka miejscowa", więc nosa drze. <br>Najbardziej lubiła przedostać się za rogatkę do miejskiego lasu. W przeddzień odjazdu Władysława zaprowadziła go tam właśnie. Usiadła wśród polany, w pobliżu zagajnika, zdjęła kapelusz i popadła w oszołomienie. Z początku łapczywie chwytała nozdrzami zapach smółki, jak gdyby niepewna, czy on nie zniknie zaraz, na zawsze. Gdy jednak sosny nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego