Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
obroty, rozbijała wodę w drobny pył.
Po kilkunastu sekundach byłem już w najbliższym sąsiedztwie czerwonego kajaka. Hilda jedną ręką trzymała się przewróconego kajaka, a drugą wyciągała w moją stronę.
Dokonałem skrętu kierownicą i popłynąłem do niej prawym bokiem wehikułu. Na chwilę puściłem ster i zostawiłem silnik na wolnych obrotach. Otworzyłem drzwi i przykucnąwszy w nich, chwyciłem wyciągniętą rękę dziewczyny. Po chwili - mokra, zmęczona, z trudem łapiąc oddech - wpół leżała we wnętrzu wehikułu. A ja skierowałem się tam, gdzie brzeg był najbliżej, to jest do ruin młyna Topielec. W krzakach na brzegu pozostał Sokole Oko, lecz nie martwiłem się o niego, nie
obroty, rozbijała wodę w drobny pył.<br>Po kilkunastu sekundach byłem już w najbliższym sąsiedztwie czerwonego kajaka. Hilda jedną ręką trzymała się przewróconego kajaka, a drugą wyciągała w moją stronę.<br>Dokonałem skrętu kierownicą i popłynąłem do niej prawym bokiem wehikułu. Na chwilę puściłem ster i zostawiłem silnik na wolnych obrotach. Otworzyłem drzwi i przykucnąwszy w nich, chwyciłem wyciągniętą rękę dziewczyny. Po chwili - mokra, zmęczona, z trudem łapiąc oddech - wpół leżała we wnętrzu wehikułu. A ja skierowałem się tam, gdzie brzeg był najbliżej, to jest do ruin młyna Topielec. W krzakach na brzegu pozostał Sokole Oko, lecz nie martwiłem się o niego, nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego