grusze,<br>Nioskom jaja - jak w Boschu - gruchnęły spod skrzydeł,<br>W izbie z miotłą tańcował okulały zydel,<br><orig>Wniebowbiegły</> pierzyny w gęsiej zawierusze.<br><br>Tam gdzie koza się pasła - teraz stała groza,<br>Skamieniały twarogi na oscypki trwogi,<br>Poszły owce w manowce, rozdroża w rozłogi,<br><orig>Senniały</> <orig>długorzęse</> krowy na powrozach.<br><br>Tylko chłopiec zamarły na dudniącym gruncie<br>Patrzył w ścianę kurzawy, jak się wolno niesie<br>Po spalonej pogody dziecinnym bezkresie<br>I zastyga w agrestów <orig>ostrokolcym</> buncie.</><br><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>SŁOTNA</><br>A jednak nie zmyliłem ściegu twej postaci,<br>Że on z deszczu jest szyty. Że go w aksamity<br>Żaden dym nie uwiedzie, żaden śnieg przepłaci,<br>Tylko ziąb gołoborza i łyk