Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 7
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
w połowie ubiegłego wieku w Murzasichlu, na Budzów Wierchu. - W zimie - gdy był dzieckiem - chodził w ogromnym kożuchu i mówił: mróz jak diasi. Dlatego później nazwano go Mrozem - objaśnia Krzysztof Trebunia Tutka, prawnuk Stanisława Budza. - Nikt już dzisiaj nie pamięta od kiedy zaczął grać i od kogo nauczył się wykonywać dudy podhalańskie. Prawdopodobnie w młodych latach, pasąc owce na hali wsłuchiwał się w brzmienie dawnych instrumentów pasterskich - piszczałek, fujar czy trombit. Ponadto w tym czasie na weselach grywało tylko dwóch muzykantów - skrzypek na złóbcokach i basista. Zapewne i tych dwóch trudno było znaleźć, dlatego też Stanisław wybrał dudy jako instrument bardziej
w połowie ubiegłego wieku w Murzasichlu, na Budzów Wierchu. - W zimie - gdy był dzieckiem - chodził w ogromnym kożuchu i mówił: mróz jak <orig>diasi</>. Dlatego później nazwano go Mrozem - objaśnia Krzysztof Trebunia Tutka, prawnuk Stanisława Budza. - Nikt już dzisiaj nie pamięta od kiedy zaczął grać i od kogo nauczył się wykonywać dudy podhalańskie. Prawdopodobnie w młodych latach, pasąc owce na hali wsłuchiwał się w brzmienie dawnych instrumentów pasterskich - piszczałek, fujar czy <dialect>trombit</>. Ponadto w tym czasie na weselach grywało tylko dwóch muzykantów - skrzypek na <dialect>złóbcokach</> i basista. Zapewne i tych dwóch trudno było znaleźć, dlatego też Stanisław wybrał dudy jako instrument bardziej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego