Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
przedtem szepnąć "wolałbym zobaczyć Lolę, jak myje naczynia", wybiegłem do przedpokoju, chwyciłem swe okrycie z wieszaka i przeszedłem za Wandą na klatkę schodową (przepuścił nas Wiator, który na progu kawalerki Tęgopytka zrzucał zarzut durnoty). "Nie ma nic złego, co by na dobre nie wyszło - powiedziałem w windzie do inżyniera - z durnoty oczyścił się pan na progu kawalerki Roberta, cera teraz bardziej przewiewna, pory się przetkały podczas zabiegu, a potwór ten unicestwić pana nie mógł, bo metajęzyk macie, chciałem jeszcze panu powiedzieć, że zrobił pan wszystko, co tylko pan mógł, aby wyciągnąć swego kolegę z dna, on jednak jest stracony dla świata
przedtem szepnąć "wolałbym zobaczyć Lolę, jak myje naczynia", wybiegłem do przedpokoju, chwyciłem swe okrycie z wieszaka i przeszedłem za Wandą na klatkę schodową (przepuścił nas Wiator, który na progu kawalerki Tęgopytka zrzucał zarzut durnoty). "Nie ma nic złego, co by na dobre nie wyszło - powiedziałem w windzie do inżyniera - z durnoty oczyścił się pan na progu kawalerki Roberta, cera teraz bardziej przewiewna, pory się przetkały podczas zabiegu, a potwór ten unicestwić pana nie mógł, bo metajęzyk macie, chciałem jeszcze panu powiedzieć, że zrobił pan wszystko, co tylko pan mógł, aby wyciągnąć swego kolegę z dna, on jednak jest stracony dla świata
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego