Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
skrycie.
- Proszę wejść, nie krępować się.
- Dziękuję, muszę biec dalej i szukać tego przeklętego. Dobranoc.
- Dobranoc. Babka pędem ruszyła w dalszą drogę. Wiatr spychał ją pod płoty, szarpał suknią, wtłaczał oddech z powrotem do piersi. Drzewa huczały rozpaczliwie, pochylone konwulsyjnie nad ziemią.
- Grzeszny człowiek powiesił się, świeć Panie nad jego duszą
- szepnęła do siebie pani Linsrumowa żegnając się raz jeszcze. Drzwi sklepu baptysty obwiedzione były cieniutką ramką światła. Widać czuwano tam w tę noc dziwną. Babka wpadła na werandę, poczęła stukać pięścią w szorstkie deski drzwiowe. Dopiero teraz usłyszała zmieszany z wiatrem, przeciągły śpiew dobiegający z wewnątrz sklepu. Brzęknęła sztaba, drzwi
skrycie.<br>- Proszę wejść, nie krępować się.<br>- Dziękuję, muszę biec dalej i szukać tego przeklętego. Dobranoc.<br>- Dobranoc. Babka pędem ruszyła w dalszą drogę. Wiatr spychał ją pod płoty, szarpał suknią, wtłaczał oddech z powrotem do piersi. Drzewa huczały rozpaczliwie, pochylone konwulsyjnie nad ziemią.<br>- Grzeszny człowiek powiesił się, świeć Panie nad jego duszą <br>- szepnęła do siebie pani Linsrumowa żegnając się raz jeszcze. Drzwi sklepu baptysty obwiedzione były cieniutką ramką światła. Widać czuwano tam w tę noc dziwną. Babka wpadła na werandę, poczęła stukać pięścią w szorstkie deski drzwiowe. Dopiero teraz usłyszała zmieszany z wiatrem, przeciągły śpiew dobiegający z wewnątrz sklepu. Brzęknęła sztaba, drzwi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego