prawda... Był naiwny sądząc, że uda mu się oszukać los. A może wiedział, że mu się nie uda, tylko grał na zwłokę. Był gotów wszystko wziąć na siebie, odpokutować, przecierpieć. Ale to uderzało także w nią, w Ewelinę, w najważniejszą sprawę jego życia. Żeby ją jakoś ochronić, był gotów zaprzedać duszę diabłu. Nie mógł znieść myśli, że cierpi. I był bezsilny. Tamtej nocy, po zabójstwie Karoliny, zrobił rachunek sumienia. Uporządkował swoje sprawy. Rozumiał, że stało się coś strasznego, a jednocześnie gdzieś głęboko tkwiło w nim przekonanie: nie można było inaczej. Dzisiaj nie był już taki tego pewien. Marszałek to wspaniały żołnierz