bezbronnego dopaść - się wtedy krzyczy przez sen, krzyczy w taki sposób, żeby usłyszeć ten krzyk i zbudzić się.<br>I się budzi człowiek i jednocześnie jeszcze słyszy, jeszcze mu w uszach dzwoni ostra piskliwa falsetowa komiczna i tragiczna końcówka własnego krzyku, co jak grot strzały albo nabój kulki pistoletu przebił kapturową duszną powłokę katakumbowego snu, i jeszcze człowiek cały drży, dygocze cały z przerażenia, ale już wie, bo już nie śpi, lecz jawi, że uszedł z życiem, że wydostał się z dołu na powierzchnię. <page nr=13> A to już jest inna sprawa, dalsza, że ta powierzchnia może być, i często jest, dnem innego dołu