umarła mama, postanowił się ożenić. Miał już narzeczoną, Danutę. Kochali się, chcieli się pobrać, ale pojawiły się przeszkody. Kiedy udali się do USC, urzędniczka poszperała w archiwum i za chwilę napadła na niedoszłego żonkosia. Wyzwała go od bigamistów, bo z papierów wynikało, że już raz składał małżeńską przysięgę i ma dwoje dzieci. Danuta w to uwierzyła, ślub się nie odbył, a Ryszard do dziś jest kawalerem. - Kilka lat temu znów najadłem się przed ludźmi wstydu - opowiada. - Chciałem wziąć kredyt w Lukas Banku, a pani otworzyła komputer i powiedziała, że już pożyczyłem od nich cztery tysiące. Krew mi uderzyła do głowy, zdołałem