Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
w stronę miasta.
Na drewnianej werandzie oplecionej winem rzeczywiście leżały już stosy makówek, a matka i ciotka Wikcia ostrymi nożami obcinały ich sztywne kryzki i wsypywały zawartość do misek. Ojciec znosił coraz to nowe pęki i składał swój szeleszczący, lekki ładunek na podłodze werandy.
W ogrodzie żółciły się wielkie, otyłe dynie.
Jerzy siadł na niskim stołeczku i zabrał się do roboty, a ojciec powiedział opierając się o słupek:
- No, już wszystkie! - I długą chwilę przyglądał się robocie na ganku.
- A tam u sąsiadów, żeby palcem o palec stuknęli w ogrodzie! - dodał kiwając głową. - Taki ogród! Taki szmat ziemi i nic! Drzewa
w stronę miasta.<br>Na drewnianej werandzie oplecionej winem rzeczywiście leżały już stosy makówek, a matka i ciotka Wikcia ostrymi nożami obcinały ich sztywne kryzki i wsypywały zawartość do misek. Ojciec znosił coraz to nowe pęki i składał swój szeleszczący, lekki ładunek na podłodze werandy.<br>W ogrodzie żółciły się wielkie, otyłe dynie.<br>Jerzy siadł na niskim stołeczku i zabrał się do roboty, a ojciec powiedział opierając się o słupek:<br>- No, już wszystkie! - I długą chwilę przyglądał się robocie na ganku.<br>- A tam u sąsiadów, żeby palcem o palec stuknęli w ogrodzie! - dodał kiwając głową. - Taki ogród! Taki szmat ziemi i nic! Drzewa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego