Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
Imelda.
- Dyplomatyczna robota - zaśmiała mu się w uchu. - Znowu jestem za pośrednika. Gaspar chciałby się z tobą zobaczyć. Pogardzisz?
Zawsze cenił siostrę za tę niewymuszoną bezczelność słów. Pod NEti bywało to często irytujące, pakowało też Hunta w niezręczne sytuacje, prowokowało absurdalne gesty szczerości - ale nieodmiennie przypominało Nicholasowi szalone dni ich dzieciństwa, jeszcze w nadpacyficznym pałacu matki, gdy mieszkali razem, zanim odesłano Nicholasa do ekskluzywnej szkoły. Owymi czasy słońce było jaśniejsze, niebo bardziej błękitne, wieczory tak długie, noce tajemnicze... po prostu nie mógł się na nią gniewać.
- W jakiej sprawie?
- Ba!
- Rozumiem. Kiedy?
- Dzisiaj. Jutro. Coś nerwowy.
- Może sam zadzwoni.
- Żartuj dalej
Imelda. <br>- Dyplomatyczna robota - zaśmiała mu się w uchu. - Znowu jestem za pośrednika. Gaspar chciałby się z tobą zobaczyć. Pogardzisz? <br>Zawsze cenił siostrę za tę niewymuszoną bezczelność słów. Pod NEti bywało to często irytujące, pakowało też Hunta w niezręczne sytuacje, prowokowało absurdalne gesty szczerości - ale nieodmiennie przypominało Nicholasowi szalone dni ich dzieciństwa, jeszcze w nadpacyficznym pałacu matki, gdy mieszkali razem, zanim odesłano Nicholasa do ekskluzywnej szkoły. Owymi czasy słońce było jaśniejsze, niebo bardziej błękitne, wieczory tak długie, noce tajemnicze... po prostu nie mógł się na nią gniewać. <br>- W jakiej sprawie? <br>- Ba! <br>- Rozumiem. Kiedy?<br>- Dzisiaj. Jutro. Coś nerwowy. <br>- Może sam zadzwoni. <br>- Żartuj dalej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego