lizał osypane solą palce właściciela. Pachniało mlekiem i sianem. Ksiądz uniósł kropidło, machnął nim w cztery strony i nakreślił w powietrzu krzyż nad krowimi grzbietami.<br> - Wszystkiego najlepszego, Chrystus się rodzi! - zawołał obrzędowo Borowski, a rozbawiona Hania Surmówna przywtórzyła:<br> - Najlepszego paniom krowom! - Skądś wysunął się zaspany oborowy i pochylił do ręki dziedzica.<br> - W porządku, Marcinie? - spytał Borowski. - Uważajcie, bo licho nie śpi. Żeby w takim dniu obyło się bez kłopotu, bo w roku nie będzie się darzyć.<br> - Gdzieby, panie dziedzicu, abo się to kiedy co stało przy mnie? Ja dla nich jak matka...<br> Zabawna matka, pomyślała Marta, obserwując wąsatą, czerwoną gębę w