druga, albo co trzecia kopa.<br>Chłopi byli różni. Ci, którzy nocą wywozili część siana, zanim kopy zostały policzone, nie mieli po co przychodzić w następnym roku. Szczególnie nieustępliwa dla krętaczy była mama. Dlatego, przychodząc na układy, zawsze najpierw pytali o pana dziedzica i twarze im się wydłużały na widok pani dziedziczki. Mama nie znosiła nieuczciwych spryciarzy, dlatego jeden z nich, który pod dźwignię wagi podłożył kawałek cegły, nigdy więcej w Kazuniu siana ani koniczyny nie kupił. Z biegiem lat utarło się, że łąki wynajmowano zawsze tym samym, wypróbowanym chłopom. Kiedyś zważone już wozy z sianem ustawiły się koło studni i woźnice