bliżej na Zielną, i wyżywienie miałem "z głowy" przechodząc na wikt Butieniewów. Nic też dziwnego, że kiedy mi Julek zaproponował, po wspólnym dyżurze "jednego" w naszej ulubionej spelunce, nie zawahałem się ani chwil. Pomyślałem, jak łatwo mi będzie, nawet po "dwóch" objąć na czas wartę przy moim podopiecznym, od którego dzielić mnie będą zaledwie trzy kondygnacje. Jak to jednak często bywa z podobnymi, słusznymi w intencji założeniami, dopiero po "którymś tam" uświadomiłem sobie, że samotnemu Serioży być może nieobecność moja nie pozwala zasnąć i oświadczyłem Julkowi, że muszę go pozostawić samego "Pod Kogutem".z nim rozstać: <br>- Jak to musisz już iść