Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Płomyk
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1953
choć dawno już rok upłynął, jak poszły na targ do Benevento. A jutro pójdzie on...
Z zadumy wyrwał go szloch matki. Płakała skulona na progu chaty. Martino poczuł nagle, że i jego zaczynają dławić łzy. Ale nie chciał się rozpłakać. Spojrzał na ojca z rozpaczą.
"Ojcze. Pomóż mi. Chcę być dzielny, chcę być mężny, dorosły" - mówiły oczy chłopca szeroko rozwarte, już zachodzące łzami.
Ale ojciec spuścił nisko głowę i milczał, więc Martino przypadł do jego ręki i jak małe, złe zwierzątko zaczął targać rękaw koszuli.
- Tato! - wołał żałośnie - tato! Dlaczego nie ma u nas pracy? Dlaczego moje małe siostry płaczą z
choć dawno już rok upłynął, jak poszły na targ do Benevento. A jutro pójdzie on... <br>Z zadumy wyrwał go szloch matki. Płakała skulona na progu chaty. Martino poczuł nagle, że i jego zaczynają dławić łzy. Ale nie chciał się rozpłakać. Spojrzał na ojca z rozpaczą. <br>"Ojcze. Pomóż mi. Chcę być dzielny, chcę być mężny, dorosły" - mówiły oczy chłopca szeroko rozwarte, już zachodzące łzami. <br>Ale ojciec spuścił nisko głowę i milczał, więc Martino przypadł do jego ręki i jak małe, złe zwierzątko zaczął targać rękaw koszuli. <br>- Tato! - wołał żałośnie - tato! Dlaczego nie ma u nas pracy? Dlaczego moje małe siostry płaczą z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego