na Karmelickiej? <br><br>Okazało się jednak, że wcale nie było "wszystko <br>jedno". <br><br>14.<tit>Na Lesznie</><br><br>Na Lesznie wszystko od razu się zmieniło. Ulica była spokojna, <br>szeroka i cicha. Przechodnie mijali się powoli, nie spiesząc <br>nigdzie. Z kościoła Panny Marii, naprzeciw naszego domu, <br>wychodziły przy dźwiękach dzwonów procesje biało <br>ubranych, sypiących kwiaty dziewczynek, pogrzeby i śluby. <br>I pogrzeby były tu dziwnie podobne do ślubów, a śluby <br>do pogrzebów. W pogrzebach brały bowiem udział bractwa <br>z kolorowymi, wesoło łopoczącymi na wietrze chorągwiami, <br>jak gdyby odprowadzającymi oblubieńca do innego, lepszego <br>świata, a wesela wysiadały poważne i uroczyste, z czarnych, <br>lakierowanych pudeł karet. <br><br>I sklepy były