Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 12(32)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
jest rok tysiąc dziewięćset siedemdziesiąty siódmy. Marzec. W klubie "Stodoła" gra Niemen. Strasznie krzyczy. Ja jestem małym chłopcem w małym mundurku stylizowanym na marynarski. Mam wełnianą czapeczkę i organki. Stoję na Polach Mokotowskich i próbuję grać na organkach. W tym samym czasie, kilkanaście ulic dalej, w szpitalu położniczym rodzi się dziewczynka. Rodzice wymyślili dla niej bardzo ładne imię. Dwadzieścia dwa lata później zakocham się w niej bez pamięci. Będę powtarzał to imię jak idiota.
Jest czerwiec, rok tysiąc dziewięćset trzydziesty drugi. Mój ojciec jest małym chłopcem w małym marynarskim mundurku i kradnie jabłka w ogrodzie sąsiadów. Za chwilę spuszczą na niego
jest rok tysiąc dziewięćset siedemdziesiąty siódmy. Marzec. W klubie "Stodoła" gra Niemen. Strasznie krzyczy. Ja jestem małym chłopcem w małym mundurku stylizowanym na marynarski. Mam wełnianą czapeczkę i organki. Stoję na Polach Mokotowskich i próbuję grać na organkach. W tym samym czasie, kilkanaście ulic dalej, w szpitalu położniczym rodzi się dziewczynka. Rodzice wymyślili dla niej bardzo ładne imię. Dwadzieścia dwa lata później zakocham się w niej bez pamięci. Będę powtarzał to imię jak idiota. <br>Jest czerwiec, rok tysiąc dziewięćset trzydziesty drugi. Mój ojciec jest małym chłopcem w małym marynarskim mundurku i kradnie jabłka w ogrodzie sąsiadów. Za chwilę spuszczą na niego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego