i udać się w miejsce, gdzie człowiek władający językiem polskim sprzeda mi po prostu "o, takiego haka". Najlepsza z żon pociągnęła mnie jednak dyscyplinująco za rękaw, więc powiedziałem, dziwiąc się sile swojego spokoju:<br>- Piątkę z dziewiątką. <br>Sprzedawca wyjął coś z pudła, zapakował i wręczył nam z przebiegłym uśmiechem. Piątka z dziewiątką oczywiście nie nadawała się do niczego, ale stwierdziliśmy to dopiero w domu. <br>- Niestety, wygląda na to, że nikt w tym kraju nie mówi po polsku - powiedziałem do najlepszej z żon. - Wszystkie klasy społeczne, z wyjątkiem nas, posługują się slangiem niezrozumiałym dla innych. <br><br>Zanim zdążyłem rozwinąć myśl, zadzwonił telefon. Jakoś tak