polskiego mi Babraka,<br>bo może być straszliwa draka!<br>Zwierciadło chmurzy się, mętnieje<br>i oto - proszę - cóż się dzieje:<br><br>Wiżu lies gustyj, w nim karmniki.<br>Z karmników żrą żołędzie dziki.<br>Wtem słyszę: ktoś się skrada łowko,<br>patrzę: pękaty typ z wintowką,<br>coś jakby sześcian, silny w zadzie,<br>składa się z tyłu, dzika kładzie!<br>Wot, chytra sztuka. Wtem... O, Boże!<br>Jaką ma on wspaniałą rożę!<br>W Rossii roż są istne hordy,<br>lecz takiej nie widziałam mordy!<br>Nalana, że aż świerzbią ręce,<br>lecz próżno prać - nie spuchnie więcej!<br>Do tego to krasiwe ryło<br>jak gdyby ryjem się kończyło.<br>Ej, zatańczycie wy, Poliaki,<br>gdy rządzić