Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Życie Podkarpackie
Nr: 01.14
Miejsce wydania: Przemyśl
Rok: 2005
istne szaleństwo, wszystkie psy się rozszczekały i słychać było jeden wielki tupot i huk - relacjonuje Michał Roman.
- Siedziałam w kuchni, krojąc sałatkę, i nagle przez okno zobaczyłam wielkie stado spłoszonych dzików. Byłam w szoku, bo nigdy wcześniej nic takiego się u nas nie zdarzyło - opowiada jedna z kobiet. Fakt, że dziki podeszły tak blisko dziwi niemal każdego ostrowianina. Nie ma przecież tak mroźnej zimy, żeby szukały pożywienia. Jednak mieszkańcy mają własne zdanie na temat całej sytuacji. - Sąsiad, który przejeżdżał kilka godzin później nieopodal Łętowni, widział to samo pędzące stado. Pewnie ktoś urządzał sobie polowanie i najzwyczajniej w świecie wypłoszył dziki z
istne szaleństwo, wszystkie psy się rozszczekały i słychać było jeden wielki tupot i huk - relacjonuje Michał Roman. <br>- Siedziałam w kuchni, krojąc sałatkę, i nagle przez okno zobaczyłam wielkie stado spłoszonych dzików. Byłam w szoku, bo nigdy wcześniej nic takiego się u nas nie zdarzyło - opowiada jedna z kobiet. Fakt, że dziki podeszły tak blisko dziwi niemal każdego ostrowianina. Nie ma przecież tak mroźnej zimy, żeby szukały pożywienia. Jednak mieszkańcy mają własne zdanie na temat całej sytuacji. - Sąsiad, który przejeżdżał kilka godzin później nieopodal Łętowni, widział to samo pędzące stado. Pewnie ktoś urządzał sobie polowanie i najzwyczajniej w świecie wypłoszył dziki z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego