niewprawnych, ale chętnych pasterzy i "wolnych z pól". Musztra i ćwiczenia z bronią zajmowały cały dzień. A spieszyć się trzeba było, bo krążyły wieści, że senat rzymski pospiesznie organizuje legion wojska, który lada dzień wyruszy przeciw powstańcom. Spartakus całe dni spędzał wśród żołnierzy. Uczył, tłumaczył, upominał. Chciał z tych niesfornych, dzikich band stworzyć prawdziwe wojsko, mogące stawić czoło potędze Rzymu. Jego jasne, proste słowa padały jak pełne ziarna na urodzajną glebę. Do prostych, nieskomplikowanych dusz wydziedziczonych docierały po raz pierwszy słowa: wolność, sprawiedliwość. I znajdowały zrozumienie. To nie tylko zemsta na wrogu, to święta sprawa wszystkich skrzywdzonych, za których oni stoczą