plecach, przytrzymując dłońmi parciane pasy u ramion. Kładkami w górę na rusztowania, kładkami w dół. Ładunek był pokaźny, aż grzbiet trzeszczał, bo norma wysoka. Wiele zależało od nakładających cegłę na dole, czasem trafiała się wyrozumiała dusza i wtedy było nieco lżej. Ale brygadiera miały diabła nieużytego, który wciąż je poganiał, dziobaty dryblas, zwany "Aleksiej-Paskoriej" od okrzyku, który wszystkim obrzydł. Gdy która potknęła się na kładce, gubiąc cegły z nosiłek, piętnował to niemal jako kontrrewolucję. Mścił się na kobietach, bo niegdyś go żona porzuciła. A najgorzej dokuczał tym, które na początku próbowały do niego się zalecać, nie wiedząc, jaką zadrę diabeł