Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
plecach, przytrzymując dłońmi parciane pasy u ramion. Kładkami w górę na rusztowania, kładkami w dół. Ładunek był pokaźny, aż grzbiet trzeszczał, bo norma wysoka. Wiele zależało od nakładających cegłę na dole, czasem trafiała się wyrozumiała dusza i wtedy było nieco lżej. Ale brygadiera miały diabła nieużytego, który wciąż je poganiał, dziobaty dryblas, zwany "Aleksiej-Paskoriej" od okrzyku, który wszystkim obrzydł. Gdy która potknęła się na kładce, gubiąc cegły z nosiłek, piętnował to niemal jako kontrrewolucję. Mścił się na kobietach, bo niegdyś go żona porzuciła. A najgorzej dokuczał tym, które na początku próbowały do niego się zalecać, nie wiedząc, jaką zadrę diabeł
plecach, przytrzymując dłońmi parciane pasy u ramion. Kładkami w górę na rusztowania, kładkami w dół. Ładunek był pokaźny, aż grzbiet trzeszczał, bo norma wysoka. Wiele zależało od nakładających cegłę na dole, czasem trafiała się wyrozumiała dusza i wtedy było nieco lżej. Ale brygadiera miały diabła nieużytego, który wciąż je poganiał, dziobaty dryblas, zwany "Aleksiej-Paskoriej" od okrzyku, który wszystkim obrzydł. Gdy która potknęła się na kładce, gubiąc cegły z nosiłek, piętnował to niemal jako kontrrewolucję. Mścił się na kobietach, bo niegdyś go żona porzuciła. A najgorzej dokuczał tym, które na początku próbowały do niego się zalecać, nie wiedząc, jaką zadrę diabeł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego