Typ tekstu: Książka
Autor: Borowa Maria
Tytuł: Dominika znaczy niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1988
stalówką, pistolet na kapiszony
albo sto złotych w prawdziwej portmonetce). Jemu też gorąco,
każdemu, tamten, choć nic nie znalazł, ma tyle, że
jeździ sobie, dokąd chce.
Pociąg był towarowy, długi. Naliczył
czterdzieści siedem wagonów (i tylko trzy razy się pomylił,
a dwa razy zaczynał od początku), zagapił na cysternę
z dziwacznym napisem, zgubił do reszty rachubę. Czerwonym
światełkiem na platformie ostatniego wagonu był znajomy
z widzenia kolejarz. Nim chłopczyk zdecydował się krzyknąć
dzień dobry, lokomotywa szarpnęła wagony, kolejarz odwrócił
się do Franciszka i płotu plecami, i nie było już
z kim rozmawiać.
Do szóstej, kiedy to rozdzwoniły się wieże dużego
kościoła
stalówką, pistolet na kapiszony <br>albo sto złotych w prawdziwej portmonetce). Jemu też gorąco, <br>każdemu, tamten, choć nic nie znalazł, ma tyle, że <br>jeździ sobie, dokąd chce.<br> Pociąg był towarowy, długi. Naliczył <br>czterdzieści siedem wagonów (i tylko trzy razy się pomylił, <br>a dwa razy zaczynał od początku), zagapił na cysternę <br>z dziwacznym napisem, zgubił do reszty rachubę. Czerwonym <br>światełkiem na platformie ostatniego wagonu był znajomy <br>z widzenia kolejarz. Nim chłopczyk zdecydował się krzyknąć <br>dzień dobry, lokomotywa szarpnęła wagony, kolejarz odwrócił <br>się do Franciszka i płotu plecami, i nie było już <br>z kim rozmawiać.<br>Do szóstej, kiedy to rozdzwoniły się wieże dużego <br>kościoła
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego