się raz czy dwa pocałowaliśmy, ale mama uderzyła w wielki dzwon. Na początku obrażona nie odpowiedziała na "dzień dobry" i zamknęła się w kuchni, a kiedy skonfundowana Ela poszła sobie, wypadła na mnie z krzykiem:<br>- Co ty sobie, gówniarzu, wyobrażasz? To twój ojciec umierał na tym tapczanie, a ty z dziwką sobie pozwalasz?<br>Wzruszyłem ramionami w poczuciu wielostronnej krzywdy.<br>- Po pierwsze ojciec umarł w szpitalu, i to już wiele lat temu. Po drugie nie jestem gówniarzem, bo świadectwo dojrzałości widziałaś. A po trzecie - to nie jest żadna dziwka, tylko moja koleżanka, którą dobrze znasz. Rzeczywiście, niepotrzebnie zaprosiłem ją do domu. Mogłem