teraz to ja byłem winny, ja stawałem się oprawcą, a matka ofiarą, to moje postępowanie charakteryzowała okrutna logika i chłodna kalkulacja, zwłaszcza wtedy, gdy zawahałem się wobec ostatecznego ultimatum matki, która oznajmiła, że zaraz pójdzie na most i rzuci się do rzeki, jeśli ja źle wybiorę, to znaczy jeśli wybiorę dziwkę spod Dębowej Góry, a nie ją, matkę w końcu, która urodziła i wychowywała w pocie męce bólach wyrzeczeniach.<br><br>Ciemne noce na przedmieściach Torunia. Wszystko tu zostawiłem, w tym maleńkim pokoju, który zawsze był pokojem niczyim, cały dom rodzinny był już od dawna rozdany, zajęty, został tylko ten pokój na piętrze