Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
swe tłumaczenia tym spryciarzom. Stale tam kogoś ucałujesz, gdzie nie trzeba.
- To nie ma nic do rzeczy, te sprawy załatwia się przy bufecie, po kilku kieliszkach. Nie bądź znów taki złośliwy. Zresztą muszę iść, bo na jutro mam przygotować artykuł dla radia.
Pożegnał się i wyszedł. Zygmunt zaraz powiedział:
- To dziwne, że on zawsze pisze te swoje odczyty do radia i nigdy nikt ich nie słyszy. Nie znoszę tego Bove, obłudny facet.
Dziadzia uczesał swoją bródkę i począł się stroić.
- Muszę się spotkać ze swą narzeczoną - powiedział.
Zygmunt ułożył się na kanapie, fuknął na chłopkę i wyjęczał ziewając:
- Ja tam nigdzie
swe tłumaczenia tym spryciarzom. Stale tam kogoś ucałujesz, gdzie nie trzeba.<br>- To nie ma nic do rzeczy, te sprawy załatwia się przy bufecie, po kilku kieliszkach. Nie bądź znów taki złośliwy. Zresztą muszę iść, bo na jutro mam przygotować artykuł dla radia.<br>Pożegnał się i wyszedł. Zygmunt zaraz powiedział:<br>- To dziwne, że on zawsze pisze te swoje odczyty do radia i nigdy nikt ich nie słyszy. Nie znoszę tego Bove, obłudny facet.<br>Dziadzia uczesał swoją bródkę i począł się stroić.<br>- Muszę się spotkać ze swą narzeczoną - powiedział.<br>Zygmunt ułożył się na kanapie, fuknął na chłopkę i wyjęczał ziewając:<br>- Ja tam nigdzie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego