Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Karan
Nr: 9-10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1995
dzieciaki. Chwyta je za ramiona i mocno przytrzymuje. Dzieci wyrywają się, denerwują, a on chce aby patrzyły mu prosto w oczy.
Mały Artur bawi się na podłodze porozrzucanymi kawałkami metalu. Są tam jakieś śrubki, nakrętki, blaszki z otworami. Arek wie co się z tym robi. Podchodzi do małego: "Chodź, zbudujemy dźwig. Potrzymaj tutaj. Teraz weź śrubokręt. Przykręcaj, ja zablokuję nakrętkę. Poczekaj. Zagrodzimy teren aby nikt nie wchodził. Tylko my tu budujemy. Dobra. Teraz szukaj takich kółek. Ja ci wszystko pokażę". Arek już się nie śpieszy. Czuje się potrzebny, ważny, a przede wszystkim bezpieczny.
Dzieci mówią o naszej świetlicy, że jest smutna
dzieciaki. Chwyta je za ramiona i mocno przytrzymuje. Dzieci wyrywają się, denerwują, a on chce aby patrzyły mu prosto w oczy.<br>Mały Artur bawi się na podłodze porozrzucanymi kawałkami metalu. Są tam jakieś śrubki, nakrętki, blaszki z otworami. Arek wie co się z tym robi. Podchodzi do małego: "Chodź, zbudujemy dźwig. Potrzymaj tutaj. Teraz weź śrubokręt. Przykręcaj, ja zablokuję nakrętkę. Poczekaj. Zagrodzimy teren aby nikt nie wchodził. Tylko my tu budujemy. Dobra. Teraz szukaj takich kółek. Ja ci wszystko pokażę". Arek już się nie śpieszy. Czuje się potrzebny, ważny, a przede wszystkim bezpieczny.<br>Dzieci mówią o naszej świetlicy, że jest smutna
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego