przeprowadzce, załamał ręce, kiedy zobaczył, że pianino nie mieści się na wąskiej klatce schodowej - dwupokojowe mieszkanie służbowe, które nam przydzielono, usytuowane było na pierwszym piętrze i nijak nie dawało się wykręcić na schodach, mimo, że pomóc chciało nam pół PGR-u. Przyszedł dyrektor, popatrzył i za kilka minut przyjechał wielki dźwig budowlany. Kwadrans później pianino stało w pokoju.<br>Wszystko szło pomyślnie przez pierwszy tydzień, potem zaczęły się schody. Pomijając już niemożność prowadzenia jakiejkolwiek kulturalnej działalności w godzinach pracy, zaczęliśmy się zastanawiać, po co my właściwie jesteśmy tutaj potrzebni. To znaczy, dla ludzi, dla zwyczajnych pracowników już wkrótce okazaliśmy się przydatni. Najpierw