Benewento; lecz Martino nigdy nie słyszał, aby mówili, że któreś ze sprzedanych dzieci wróciło do domu. Wiedział, że maleńki Emilio z sąsiedniej chaty, sprzedany w zeszłym roku za trzy tysiące lirów, nalewa wino bogatym panom w nocnym barze, a później sprząta po nich lokal. Paolo, choć ma zaledwie dziesięć lat, dźwiga ciężkie wiadra wody i podlewa winnice, a Rosetta, z włosami koloru dojrzałej kukurydzy, tańczy w wędrownym cyrku. O innych dzieciach z okolicy Martino nic nie wie, choć dawno już rok upłynął, jak poszły na targ do Benevento. A jutro pójdzie on... <br>Z zadumy wyrwał go szloch matki. Płakała skulona na