Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
drzwi, i zaraz znaleźli się w ogromnej sali, w której ostro błyszczało coś w dole. To właśnie był basen. Księżyc połyskiwał na tafelkach ścian, gładkie schodki prowadziły w dół, ku cichej, głęboko ciemnej wodzie.
- Widzieliście coś podobnego? - szeptał Jaś. - Teraz patrzcie! - Znikł na chwilę w sąsiedniej sali i zaraz wrócił, dźwigając w ramionach olbrzymi, ciemnobiały statek z kominami, zeszedł po schodkach basenu i spuścił łódź na gładką wodę. Chłopcy oniemieli z zachwytu.
- Teraz jeszcze mógłbym nakręcić motor i on by płynął - westchnął z rozkoszą Jaś - pływałby dookoła! Poczekajcie.
Jeszcze raz poszedł i wrócił z żaglówką.
- A ta łódź pływa od wiatru
drzwi, i zaraz znaleźli się w ogromnej sali, w której ostro błyszczało coś w dole. To właśnie był basen. Księżyc połyskiwał na tafelkach ścian, gładkie schodki prowadziły w dół, ku cichej, głęboko ciemnej wodzie. <br>- Widzieliście coś podobnego? - szeptał Jaś. - Teraz patrzcie! - Znikł na chwilę w sąsiedniej sali i zaraz wrócił, dźwigając w ramionach olbrzymi, ciemnobiały statek z kominami, zeszedł po schodkach basenu i spuścił łódź na gładką wodę. Chłopcy oniemieli z zachwytu. <br>- Teraz jeszcze mógłbym nakręcić motor i on by płynął - westchnął z rozkoszą Jaś - pływałby dookoła! Poczekajcie. <br>Jeszcze raz poszedł i wrócił z żaglówką. <br>- A ta łódź pływa od wiatru
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego