przypadkowego draśnięcia.<br>Kiedy metal brzęknął o płytę chodnika, zaczęła płakać.<br>***<br>Żelazne drzwi otworzyły się i w progu celi stanęła porucznik Izabela Dembosz. Pod pachą ściskała koc, w dłoni laptopa. Kiernacki dźwignął się na łokciu, uniósł brwi w niemym pytaniu. Nie odpowiedziała.<br>- Wizyta? Jak miło. Baczność, kapralu. Za moich czasów wojsko dźwigało tyłki, gdy oficer wchodził na salę.<br>Siedzący na przeciwległej pryczy Dopierała posłał mu nieokreślone spojrzenie, zerknął ku drzwiom, a na koniec, z wyraźnym ociąganiem, wstał.<br>- Spocznij - mruknęła Iza. - Dawno tu jesteście?<br>- Ja dawno. Ale kapral właśnie skończył spowiedź. To miłe, że tak dbacie o podwładnych, poruczniku. Zimno w tym pudle